« strona główna bloga

Tagi

2018-04-11

Poczuć się jak profesor Religa ;)

W końcu dzisiaj mając trochę czasu postanowiłem zabrać się za rozszerzanie mojej Atarki. Niedawno skompletowałem lutownicę 30W z grzałką (do tej pory lutowałem tzw. transformatorówką, z powodzeniem nawet na wielowarstwowej płycie Atari Falcona), świeży odsysacz, a swoje stanowisko "warsztatowo-elektroniczne" uzbroiłem w dwa źródła światła (poza ogólno-sufitowym): starą lampkę biurkową oraz wiszącą na rozciągliwym przewodzenie (pozostałość po żyrandolu z regulowaną wysokością) oprawkę z żarówką LED.

Jakiś czas temu wcześniej wylutowałem oryginalne pamięci RAM 4464 i zainstalowałem podstawki oraz wstawiłem podstawki w puste miejsca na dodatkowe pamięci. Ale wylutowanie scalaków 18-to nóżkowych, na dodatek ze świadomością, że mam sporo zamienników pod ręką oraz, że jest to relatywnie łatwy do zdobycia układ nie jest zbyt stresujące. Ale nieuchronnie zbliżał się moment, kiedy trzeba będzie się zabrać za wylutowanie i wrzucenie w podstawki CPU, POKEY-a i PIA.

PIA postanowiłem wrzucić w podstawkę, aby jego linie: PB1, PB5, PB7 przepuścić przez dodatkowy sterownik (nazwałem go BYPASS), który ma odpowiadać m.in. za konfigurację rozszerzenia pamięci (RAMBO/COMPY itp). Nie chciałem ciąć ścieżek na płycie, dlatego przyjąłem relatywnie najmniej inwazyjną metodę: linie dochodzące do sterownika BYPASS będą przylutowane do odgiętych nóżek PIA i do otworów w płycie (w przez podstawkę, z której będą wyjęte odpowiednie nóżki). 

W wypadku POKEY-a chodziło o standardowe rozwiązanie STEREO, natomiast CPU miało zostać wylutowane i wstawione w podstawkę, gdyż w planach mam montaż Rapidusa, w którego przypadku jest to niezbędne, a wolę to zrobić teraz, kiedy Atarka jest jeszcze "goła", niż później bawić sie w "ekwilibrystykę" typu "jak do tego dojść, żeby po drodze czegoś nie uszkodzić".

Ale wracając do tematu - na początek zabrałem się za POKEY-a. Trochę to trwało, ale POKEY to cenny układ, więc nie chciałem ryzykować np. ułamania którejś nóżki podczas wyciągania. Ponadto po kilkunastu latach przerwy w robieniu takich rzeczy nie robi się tego zbyt szybko. Poza tym nic mnie nie goni, a wolę robić coś o godzinę dłużej i dokładniej, niż ryzykować uszkodzenie. W końcu POKEY po próbie podważenia wyszedł z płyty, oczyściłem miejsce pod scalakiem i upewniając się, że nie ma resztek kalafoni, ani "wiórek" z wylutowanej cyny - przylutowałem podstawkę, a następnie włożyłem POKEY-a w podstawkę. Następnie moment podniesienia adrenaliny: podłączamy Atarkę do monitora i zasilania. Działa! Przechodzę do SELF TEST-u - 4 kanały grają, klawisze działają. Pacjent żyje!

Teraz przyszedł czas na CPU - w końcu po wielu próbach, oglądania prześwitów "pod światło" i strzałach z odsysacza 6502 (wersja MEXICO) opuściła po ponad 30 latach swoje dotychczasowe miejsce. W tym momencie przyszła mi do głowy taka myśl - wyjąłem "serce" Atarki ;) Gdzieś w głowie pojawiły się kadry z filmu "Bogowie" i obraz profesora Religi. Zainstalowałem podstawkę, umieściłem w niej CPU. Teraz czas na chwilę prawdy... Podłączyłem zasilacz, dźwięk i kabel do monitora (a w zasadzie do konwertera VGA). Włączam przełącznik... i widzę piękny, niebieski ekran, słyszę specyficzne "popierdywanie" i po chwili stary, poczciwy napis "READY", który w tym momencie wywołał wielką radość. Serce zostało wszczepione i ciało pacjenta powróciło do życia :)

 

Komentarze

  • ~mike 2018-04-24 18:49:00
    Tylko uważaj profesorze, żeby pacjent nie odszedł z dymem :D